niedziela, 4 lutego 2018

XXXVIII Burza



,,- Boję się Valej.- Pisnąłem kuląc się w koncie.
- ,,Wiem malutki, wiem. Ale jestem tu razem z tobą.”
- To jest straszne….
- ,,Wiem ale jestem tu z tobą. Będę z tobą tak siedział druki się nie skończy. Zaraz coś poradzimy.- wstał i na chwilę odszedł, żeby zaraz wrócić.- ,,Jeśli nie będziesz słyszeć to nie będziesz się tak bać.- Wsadził mi coś do uszu blokując dźwięki.- A jeśli nie będziesz widzieć to nie będziesz się już bać wcale.”- zawiązał mi oczy.- ,,Teraz już nie masz się, czego bać.”- Dotykał mojej dłoni żeby dalej się komunikować. Wziął mnie na kolana i mocno przytulił. Wtuliłem się trzęsąc. Mimo że faktycznie pomogło to wciąż się bałem dopóki nie usnąłem…”

Usiadłem na łóżku. Znowu jeden z tych snów-wspomnień. Wstałem i podszedłem do okna odsłaniając je. Niebo nie było za piękne. Wręcz mroczne.
- Tylko niech nie będzie burzy.- Jęknąłem. Może padać. Lubię deszcz. Lubię słuchać szumu deszczu i patrzeć na małe kropelki ścigające się ze sobą po szybie okna. Ale nie burza! Już ci o tym kiedyś wspominałem prawda? Więc wiesz, że panicznie się boję burz i chyba nigdy nie przestanę się ich bać! … Usłyszałem pukanie
- No wchodźcie.- Odpowiedziałem wracając na jeszcze ciepłe łóżko. Ach jakbym chciał móc w nim spędzić cały dzień i przestać tą cholerną burzę która ma zamiar się rozpętać dzisiejszego dnia.
- Idziemy dzisiaj do kina?- Ataru ruszył od razu do szafy i zaczął wyciągać z niej ubrania na dzisiaj.- Ma dzisiaj wyjść SnoweeIce.
- Ta bajka, w której bohater jest wzorowany na Tenegeneru?- Mruknąłem ściągając koszulkę piżamy.
- To nie bajka tylko film animowany.- Odpowiedział podciągając mnie go pionu.- Może być fajnie.
- A to musi być dzisiaj? Nie możemy jutro? Jak znam życie to za godzinę będzie już lać tak że świata nie będzie widać.
- A co z cukru jesteś?- Zaśmiał się poprawiając mi kołnierzyk koszulki.
- Nie, ale nie chcę być na zewnątrz jak się rozpada już na dobre. Po południu pewnie będzie burza.
- Oj daj spokój. Trochę po grzmi i po błyska i przestanie.
- Ale doskonale wiesz że się ich boję.
- Wiem, wiem. Nic się nie martw. Jak mówię, że będzie dobrze to znaczy ze będzie dobrze i koniec.
Westchnąłem zrezygnowany, ale pomyślałem sobie że może pójście do kina będzie dobrym sposobem na zrelaksowanie zwłaszcza ze wciąż jestem w lekkim szoku po tym co mi wczoraj Yuuichi powiedział. Zeszliśmy na śniadanie jednak jak zobaczyłem Uratę to stanąłem jak wryty.
- Co ty masz na głowie?
 Spytałem patrząc na chłopaka.
- Poszedłem spać z mokrą głową i teraz za nic nie maja zamiaru się ułożyć.
- Nawet waszymi czarami?- Spytałem siadając naprzeciw niego.
- Gdyby chciały współpracować to nie miałbym na głowie takiej szopy.
- Trzeba było się umyć tak jak ja. Wcześniej skoro stwierdziliśmy ze będziemy siedzieć tak długo- zabrałem się za chrupiącą bułeczkę z powidłami śliwkowymi. Mmmm… pycha.
Po śniadaniu, kiedy udało nam się wcisnąć Uracie kapelusz na głowę wyszliśmy do miasta. Zaszliśmy spokojnie pod kino i się zaczęły schody, bo przy kasie nie chcieli przyjąć od nas pieniędzy za bilety i popcorn. Właśnie tego nie znoszę w byciu księciem. Że zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie mnie tak traktować jakbym miał się obrazić za to ze muszę zapłacić. Ech jak to postrzeganie świata się zmienia. Jak miałem czternaście lat to nie chciałem za nic płacić, bo nie miałem pieniędzy. Teraz jestem super bogaty i chcę normalnie płacić. Nie masz pieniędzy płać za wszystko. Masz pieniądze i jesteś księciem to oddamy ci wszystko, co chcesz za darmo. Z rezygnacją wbiłem wzrok w zamkniętą kasę i ją otworzyłem i szybko umieściłem w niej pieniądze za bilety i zamknąłem i szybko odciągnąłem bliźniaków znikając w tłumie, żeby sprzedawcy nie przyszło do głowy mnie łapać i wciskać pieniędzy do ręki. Czekając na korytarzu zanim zaczną wpuszczać do sal zauważyłem chłopca. No niby wyglądał całkiem normalnie. Całkiem porządne ubrania, widać ze zadbany, błyszczące ciemno fioletowe włosy z nieco przydługą grzywką i różowe oczęta z zagubionym wyrazem. Podszedłem do niego. Nachyliłem się trochę. Nie jestem super wysoki, ale jednak trochę urosłem przez te kilka lat
- Hej mały coś się stało?- Spytałem. Chłopiec spojrzał na mnie wielkimi oczami. Pokręcił głową i wskazał na swoje uszy pokazując ze nie słyszy. Trochę się zdziwiłem że nie ma aparatu.- ,,Coś się stało?”- Zamigałem. Mały odetchnął z ulgą.
- ,,Zgubiłem brata Popsuł mi się aparat i powiedział że spróbuje go naprawić, albo podejdzie szybko do sklepu i kupi drugi. Ale jego nie ma i nie ma i nie wiem, co zrobić!”
- ,,Pomożemy ci go znaleźć. Jak wygląda?
- Tak jak ja, ale jest wysoki i nosi jaskrawo czerwone okulary…”
- Tyle starczy.- Wziąłem chłopca na barana żeby mógł się rozglądać z góry. Poprosiłem też bliźniaków o pomoc. Do filmu było jeszcze piętnaście minut. Krążyliśmy tak w tłumie aż w końcu…
- Mitsuki! Ty z chłopcem na rękach! Oddaj mi braciszka!- Odwróciłem się domyślając, że chodzi o mnie. Zobaczyłem całkiem wysokiego chłopaka zgodnego z opisem chłopca. Faktycznie czerwone oprawki Az raziły w oczy. Przepchnął się do nas i dopiero z blisko dostrzegł, kim jestem.- Przepraszam nie wiedziałem, że to książę…
- Nic się nie stało.- Odpowiedziałem ściągając z ramion małego, który aż się rwał do brata. Uczepił się go mocno. Chłopak odgarnął mu włosy i nad uchem zobaczyliśmy coś co wyglądało jak gniazdko do podłączenia czegoś. Chłopak zaraz podpiął małe płaskie coś i pogłaskał małego po głowie.- Już dobrze?
- Tak!- Zawołał chłopiec.
- Dziękuję za pomoc. W tym tłumie na pewno bym go przed filmem nie znalazł… Ataru? Urata? Dawno się nie widzieliśmy!- Spojrzałem zdziwiony na bliźniaków.
- My się znamy?- Ataru przekrzywił głowę. Chłopak uśmiechnął się i ostawił braciszka. Zdjął okulary, złapał ręką włosy odsłaniając poprzekłuwane uszy, podciągnął rękaw koszuli odsłaniając wijący się tatuaż, i wyszczerzył się pokazując aparat na zęby z neonowo kolorowymi gumkami.
- Miuka!- Urata przyskoczył do niego razem z Ataru.- Nie widzieliśmy się odkąd się przeprowadziliścię, kiedy chodziliśmy jeszcze do szkoły!- po chwili rozmowy dowiedziałem się ze chłopak jest starym znajomym bliźniaków.
Jednak film się zaczynał, więc poszliśmy do Sali. Szczęście chyba sprzyjało dzisiaj obu rodzeństwom do siedzieliśmy obok siebie. O dziwo film okazał się być bardziej interesujący niż myślałem. Sądziłem ze to bajka dla dzieci, a tu proszę. Ale zakończenie ewidentnie zdradzało ze będzie kolejna część. Po filmie poszliśmy do kawiarenki. Czas mijał całkiem przyjemnie i nawet nie zwracałem uwagi na to, że na dworze strasznie się rozpadało. Jednak natura, a ja dość sporo wypiłem.
- Zaraz wraca chłopaki. Natura wzywa.
- Miuka…- Chłopiec pociągnął brata za rękaw.- Siusiu…
- Wybaczcie zaraz wrócimy.- Zwrócił się do Ataru i Uraty.
- Nie przerywajcie sobie. Ja go mogę zabrać.- Chodź Mitsuki.- Wziąłem chłopca za rączkę i skierowaliśmy się do toalety. Ja już zdążyłem załatwić potrzebę i umyć ręce, a chłopiec dalej siedział w kabinie.- Hej wszystko dobrze Mitsuki?
- Jeszcze chwilkę.- Po chwili faktycznie wyszedł. Musiałem go podsadzić żeby dosięgał do umywalki i właśnie, kiedy suszył już ręce światło zgasło.- Ojjj…- to było urocze swoja drogą.
-Wracajmy już.- Położyłem dłoń na klamce i nacisnąłem. Nie ruszyła się. Mocowałem się dłuższa chwilę żeby się zorientować, że w drzwiach jest zamek elektryczny. A skoro nie ma prądu to się nie otworzą.- Chyba tu utknęliśmy stwierdziłem zapalając nad dłonią świecąca kulkę.
- I co teraz?
- Zadzwonię do chłopaków i powiem im ze utknęliśmy O ni już coś wymyślą. Nie martw się.- Wyciągnąłem telefon.- No bez jaj!
- Co?
- Rozładował się. Masz telefon?- Chłopiec pokręcił głową.- No dobrze, spróbujmy inaczej.- Usiadłem na podłodze i odetchnąłem głęboko zamierzałem skontaktować się z bliźniakami myślowo. W pałacu przychodzi mi to z łatwością. Ale teraz siedziałem zamknięty w toalecie, po ciemku i bez pierścienia, który mi dodatkowo ułatwia zadanie. Zostawiłem go w willi nie chcąc zgubić. Spróbowałem sięgnąć do umysłów barci, ale nie mogłem. Nie mogłem namierzyć nikogo poza toaletą mimo ze wysilałem się i starałem najlepiej jak mogłem.- Chyba trochę tu posiedzimy.- Stwierdziłem zrezygnowany.
- I co teraz.- Mitsuki władował mi się na kolana.
- Nic. Poczekamy sobie spokojnie. Na pewno za chwile włączą prąd. Albo zasilanie awaryjne. Wtedy zapali się takie pomarańczowe światło nad listwami podłogowymi.
- Aha… Ty umiesz ładnie śpiewać. Pośpiewasz mi? Boję się trochę ciemności.
- Jasne.- Uśmiechnąłem się. Usadowiłem się wygodnie w kącie z chłopcem na kolanach i zacząłem śpiewać. Nigdy bym nie pomyślał, że będę dawał prywatny koncert w publicznej toalecie. Jednak mniej więcej w połowie trzeciej piosenki przerwał mi głośny huk grzmotu. Obaj z Mitsukim krzyknęliśmy. Mały mocno się we mnie wczepił trzęsąc się mocno. Sam dygotałem i krzyknąłem znowu, kiedy ponownie huknęło, jednak mały był całkowicie przerażony. Nie myślałem ze ktoś może bać się bardziej ode mnie. ,,Co zrobić? Co zrobić?!” Gdyby Valej tu był… Valej!”- Zaraz będzie dobrze.- Odpiąłem mu aparat. Mały spojrzał na mnie. Uśmiechnąłem się i zdjąłem swoją marynarkę i narzuciłem nam na głowy tak żeby nie docierało do nas z zewnętrze żadne światło, ani błyski. Zapaliłem małą kuleczkę. Żeby oświetlić twarzyczkę chłopca.- ,,Kiedy nie widzisz i nie słyszysz nie masz się, czego bać.”- Zamigałem mu. Oparł mi głowę na piersi.
Długo to trwało. Co jakiś czas sprawdzałem czy nie ma już prądu, ale cały czas byliśmy uwięzieni i nie miałem kontaktu ze światem. Ale byłem zdziwiony ze udaje mi się panować nad sobą mimo ze podskakiwałem za każdym razem, kiedy grzmiało. Może to, dlatego ze chciałem pokazać temu chłopcu ze nie ma się, czego bać? Byłem zmęczony i oczy zaczęły mi się zamykać. Wiec się w końcu poddałem. Jeśli włączą prąd to na pewno ktoś tu wejdzie i nas znajdzie, a tym czasem…

- Obudź się! Wstawaj! Wstawaj no rzesz śpiący królewiczu!- Otworzyłem oczy i wyplątałem się z marynarki. Zobaczyłem bliźniaków i Miukę za nimi. Mitsuki też się obudzi i od razu wskoczył bratu na ręce. Oddałem mu aparat.
- Matko, ale nas wystraszyliście! Wszędzie was szukaliśmy jak wysiadł prąd!
- Musimy zadzwonić do Yuuichiego, że cię znaleźliśmy!
- Czemu się z nami nie skontaktowałeś myślowo?!
Nie słuchałem ich dalej. Bardziej byłem skupiony na Mitsukim i Miuce. Wyglądali jak ja i Valej, kiedy byłem mały.
- Długo tu siedzieliśmy?- Spytałem, a bliźniaki wymienili się spojrzeniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz