niedziela, 4 lutego 2018

XXXIV Wesele i coś jeszcze



Nie sądziłem, że dzień wolny będzie polegać na tym że bliźniaki będą po prostu spać ponad dwadzieścia cztery godziny. Jak padli na łóżko tak po prostu zasnęli i spali beż przerwy. Ale w sumie to się nie zdziwiłem zę tak długo spali. Należało im się. A z uczesaniem się to dałem sobie radę sam. Co prawda nie była to jakaś wymyślna fryzura, ale warkocz wciąż pamiętam jak się robi.

Dni mijały, a data ślubu zbliżała się wielkimi krokami. Za to ja zacząłem mieć jakieś problemy z głową. Ciągle mnie bolała, byłem senny i zmęczony i dostawałem krwotoków z nosa. Lekaż stwierdził, że to stres i zalecił żebym odpoczywał. Dał mi jakieś tabletki żebym już nie krwawił z nosa i maść żeby zatamować krwotok.
- Na pewno wszystko dobrze Kyo?- Viki głaskała mnie po głowie którą trzymałem na jej kolanach.-  Martwię się o ciebie.
- Będzie dobrze. Muszę tylko wytrzymać jutrzejszy dzień i mogę iść do łóżka na dłuższy czas.- Odpowiedziałem delikatnie się uśmiechając.
- Jesteś pewien? Jesteś blady.
- Naprawdę będzie dobrze Viki. Wiem ze się martwisz, ale naprawdę będzie dobrze. Nie mówmy o tym proszę. Już wystarczy ze Yuuichi się zamartwia.
- W końcu to twój brat. Musi się o ciebie martwić.
- A co u Atreju?
- Już lepiej. Powinien przyjechać dziś wieczorem razem z mamą i tatą. Trochę się o niego baliśmy.
- Nie dziwie się skoro tak ciężko przechodził to zapalenie płuc. Z waszej dwójki to ty jednak jesteś bardziej odporna.
- No nie wiem. Ja też ciężko przechodzę różne choroby. Pamiętasz jak ostatnio się przeziębiłam? Jak kichałam to mnie do tyłu odrzucało.
- I raz dostałem od ciebie z główki.- Zaśmiałem się.

Dożyłem do następnego dnia. Chociaż czułem się wyjątkowo okropnie To jednak dałem się ubrać i uczesać odświętnie i wsadzić koronę na głowę.. Jazda do świątyni była krótsza niż zwyczajowa podróż w celu modlitwy. Na samej ceremonii starałem się być przytomny, ale po prostu głowa mi się chwiała na boki. Po powrocie do pałacu dostałem specjalną miksturę, która miała dać mi kopa na najbliższe kilka godzin. Przyznam, że podziałało. Tak jakby.
- Czemu wszystkie bale muszą być takie nudne?- Westchnąłem. Yuuichi i Viri przyjmowali podarunki, a ja czekałem na swoim miejscu, aż ten korowód wreszcie się przerzedzi.- Cholera…- przytknąłem chusteczkę do nosa czując jak krew ścieka drobnym strumyczkiem.- Wymknąłem się na chwilę żeby opanować nieoczekiwane krwawienie.
- ,,Wszystko dobrze mały?”
- ,,Tak jakby. Czuję się dobrze, ale chyba nos o tym nie wie i na złość znowu zaczyna mi lecieć krew.”
- ,,Wytrzymaj chociaż do północy potem będziesz mógł pójść się położyć.”
- ,,Postaram się zostać tak długo jak dam radę. To twój najważniejszy dzień w życiu, nie chcę żebyś psuł sobie nastrój martwiąc się czy dotarłem do lóżka.”- Odparłem wracając na miejsce.
Bal ciągnął się niemiłosiernie powoli. Wszystko było tak kameralne i oficjalne. A ja, jako książę musiałem się też udzielać. Wszedłem na podwyższenie.
- Bardzo się cieszę, że wszyscy przybyli by wspólnie świętować chyba najważniejszy dzień w życiu mojego brata. Cieszę się również, że mogłem poznać rodziców i brata Virianny. Jestem szczęśliwy mogą powitać was i samą pannę młodą w naszej rodzinie. Cieszę się ze mogę w ten wyjątkowy dzień być razem z wami i życzyć wam wszystkiego dobrego i możliwie jak najwięcej szczęścia i miłości we wspólnym nowym życiu. Wasze zdrowie braciszku i Viri.- Uniosłem kielich w toaście.
Zasiadając do posiłku odetchnąłem trochę ze mogłem usiąść. Na siedząco łatwiej jest przytykać chusteczkę do nosa udając, że się ociera usta. Oczywiście, aby uszanować rodzinę panny młodej musiały zostać podane dania z ich kraju. Nie lubię ostrego, ale już przywykłem do tego. W końcu dosyć często jeżdżę do, Viki, ale tym razem… po prostu myślałem że przełyk mi wypali. Krew poleciał Ciukiem z nosa i trzeba było mnie wyprowadzić na kilka minut.
- Przepraszam… Naprawdę mi przykro.- Mamrotałem.
- Braciszku to nie twoja wina.
- To przez nas.- Ataru spuścił głowę.- Da ciebie specjalnie przygotowano łagodniejsze wersje. Nie dopilnowaliśmy żeby postawiono je przy twoim miejscu.
- Ataru daj spokój. Już mi lepiej.- Odparłem, chociaż wcale się tak nie czułem. Naprawdę nie miałem pewności czy dotrwam do północy. Z opresji przed tańczeniem wyratował mnie Atreju chcący porozmawiać ze mną.- Dzięki…- stęknąłem siadając przy stoliku i obserwując tańczące pary. Oczywiście w oczy rzucali się Yuuichi i Viri.
- Nie ma sprawy. Jestem ci to winien.
- Ee?
- No, bo uszczęśliwiasz Viktorię. Ciągle mówi jaka jest z tobą szczęśliwa- zarumieniłem się i spojrzałem na parkiet. Viki tańczyła z za wysokim Tsubasą i śmiała się z tego.- A teraz na poważnie.
- Tak…?
- Wiesz ze jesteście już w takim wieku, że może cię zostać zaręczeni?
- Tak oczywiście.
- Więc…
- Więc?
- Skoro jesteście razem tak długo to chyba pora na kolejny krok, zanim ktoś cię uprzedzi.
- To znaczy? Wiem, że to jest praktycznie pewne, że się jej oświadczę, ale nie bardzo wiem… Nie potrafię się zebrać żeby to zrobić…
- Kyousuke.- Chłopak wziął mnie za ramiona.- Uratuj moją siostrzyczkę.
- Przed czym?!
- Przed królem Bergali. Słyszałem ze planuje się oświadczyć Viktorii.
- Ale dlaczego?
- Bo on chce pokazać jaki jest silny. W dodatku nasz kraj jest słabszy w porównaniu do jego. Nie będziemy mogli mu odmówić. Ale wy jesteście w sanie się mu przeciwstawić i mieć wyrównanie szanse.
- Nie chcę wywoływać wojny…
- Nie, nie będzie żadnej wojny. Ale jeśli on poślubi Viki to Rebel zostanie siłą wcielone do Bergali. On to zrobi żeby mieć dostęp do innych krajów. Przecież poza Igid jesteśmy jego jedynymi bezpośrednimi sąsiadami. Wcielając Rebel będzie mieć otwartą drogę do innych. Jeśli będzie mieć wolną drogę do innych granic może zacząć prowadzić politykę agresywną. W Lizg są bogate złoża. On będzie chciał mieć do nich dostęp bez płacenia cła za przewóz za Rebel. Jeśli ty zostaniesz mężem Viki to wy nie włączycie Rebel do siebie. Prawda?
- Oczywiście ze nie. Mamy już dostatecznie dużo miejsca i nie mamy ochoty zagrabiać innych terytoriów. Wasza kultura jest zbyt piękna i ciekawa. Nie mógłbym żyć ze świadomością ze to wszystko, co tworzone było od wieków zostało nagle zniszczone.
- Tak wiem i cieszę się z tego. Ale wracając. Wasze małżeństwo połączyłoby nasze kraje silną unią i byli byśmy bezpieczni. Teraz może i panuje wielki pokój, ale nigdy nie wiadomo, co się może stać za parę lat.
- Rozumiem, ale dlaczego ty mi to mówisz, a nie twój ojciec czy matka?
- Oni… Cóż… Traktują cię jak własne dziecko Tata powiedział, że nie mógłby cię prosić żebyś się oświadczył Viki, bo się boi się o naszą przyszłość. Ja też traktuję cię jak członka rodziny i też bym cię nie poganiał, ale zdobyłem dzisiaj informacje od Trisa.- Zerknąłem na lewo tam gdzie Atreju. Tris uśmiechnął się do nas poruszając uszami. Atreju założył kosmyk rudych włosów za swoje ucho.- Abys chce się oświadczyć Viki jutro jak tylko wszyscy usiądą do śniadania.
- A skąd Tris o tym wie?
- Wiesz ze to wścibska menda, która zawsze znajdzie sposób żeby się czegoś dowiedzieć…
- Ma swoich szpiegów?
- Tak.- Przytaknął nie spierając się i upijają łyk z kielicha.
- I dlatego to twój przyjaciel?
- Oczywiste ze tak.- Uśmiech chłopaka był rozbrajający.
- Mogę to zrobić nawet teraz. Muszę tylko iść do mojej komnaty. Powiedz Yuuichiemu. On już będzie wiedzieć jak to rozegrać.- podniosłem się i wymknąłem.- ,,Pomożesz bracie?”
- ,,Dla ciebie i Viki wszystko.”
- Poleciałem do siebie i złapałem pierścionek. Wróciłem tak szybko jak tylko mogłem po drodze dokładnie wycierając krew i wpychając maść do nosa. Nie chciałbym podczas oświadczyn zalać się krwią. Uspokoiłem oddech zanim wszedłem do Sali. Przyjęcie toczyło się spokojnie. Tańczyłem z Viki uśmiechając się. Nie tak zaplanowałem swoje oświadczyny, ale jednak wolę zrobić to w takich okolicznościach, niż stracić moją ukochaną. O północy obyły się oficjalne oczepiny i błogosławieństwa. Potem Viri oficjalnie przemówiła, a następnie Yuuichi.
- I na sam koniec. Ponieważ Kyousuke jest strasznie nieśmiały to mu pomogę. Teraz albo nigdy mały. Twoja najważniejsza decyzja w życiu.
- ,,Zdrajca!”
- ,,Też cię kocham.”- Wszedłem na podwyższenie rzucając bratu znaczące spojrzenie.
- Dziękuję Yuuichi.- Wziąłem głęboki oddech.- Viktorio mogę cię poprosić?- Dziewczyna podeszła do mnie. Ukląkłem.- Czy sprawisz mi tą radość i zechcesz zostać przy mnie już na zawsze?- Otworzyłem pudełeczko.- Oczy dziewczyny zaszkliły się.
- Tak… Tak!- Wsunąłem pierścionek na jej palec. Pocałowałem ją. Jak tylko się od niej oderwałem na jej ślicznej twarzyczce była moja krew, która spadła na jej błękitno-białą sukienkę kilkoma kroplami żeby zaraz polecieć ciągłym strumyczkiem. Padłem jak długi na podłogę bez przytomności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz