Coś ze mną lazło. Dwa cosie. Zjawy mające kształty dorosłego i
dziecka Jeden był ciemny, a drugi jasny. Ten ciemny dorosły był wysoki,
masywny i po prostu przytłaczający wzbudzając nieuzasadniony strach, a w
każdym razie niepokój. Ten jasny dzieciaczek z kolei był mały, wątły,
rozdygotany, ale jednocześnie wzbudzał ciepłe odczucia. Nie wiem czym
były te zjawy, ale nie wyglądały na to żeby miały mi coś zrobić. Mimo ze
ten ciemny był niepokojący, to jego ofiarą był jasny nie ja. Dziecko
uciekało na chudych nóżkach co rusz się potykając i wtedy dorosły
zjawiał się tuż obok podnosząc rękę i bijąc dziecko. Co prawda wydawało
mi się ze ich ciała nie są zrobione z tego samego co ja bo nie
wyczuwałem ich obecności tak jak to zazwyczaj jest, ale przecież tutaj
moja magia nie działała. W końcu przestało mi się to podobać i
podbiegłem do dziecka nim znowu zostało uderzone. Z bliska zobaczyłem ze
to chłopiec.
- No weź się od niego odwal!- krzyknąłem do dorosłego który również okazał się być mężczyzną.- Co on ci zrobił co?- ciemny odsunął się nie mówiąc nic, a ja wziąłem chłopca za rękę. Okazało się że jego drobne ciałko jest jak najbardziej normalne, nie licząc tego że był blado żółty i roztaczał w okół siebie białawy blask.- Nie bój się już.- powiedziałem bo mały po prostu się trzasł.- Ten wielki facet już cię nie uderzy.- okryłem do moim płaszczem bo wydawało mi się że jest mu zimno. W końcu był boso, a koszuleczka i spodenki były króciutkie. Wziąłem go na ręce, a on przytulił się do mnie. Od razu zrobiło mi się jakoś tak milej i raźniej. Może to było jego oddziaływanie?- Masz jakieś imię?- chłopiec zamrugał.- Nie masz? No toja ci jakieś wymyślę. Zobaczmy... Jesteś uroczy, cieplutki i się świecisz, więc będziesz... Iskierka. Podoba ci się?- chłopiec rozpromienił się wiec odebrałem to jako zgodę. Dziwiło mnie że takie dziecko jest tu same i w dodatku nie ma imienia. No ale to nie był elf. Chyba nie. Niby tak, a jednocześnie miałem wrażenie że jednak nim nie jest.
Złapałem Iskierkę pewniej i ruszyliśmy przed siebie. Było by całkiem przyjemnie gdyby ten ciemny nas nie śledził. Miałem teorię że to tylko wytwory labiryntu i znikną kiedy już odnajdziemy z Yuuichim wyjście. Ale jeśli to prawda to szkoda bo Iskierka jest uroczy i chętnie bym go zabrał ze sobą do pałacu. Nikt by się nie pogniewał gdybym przygarnął takiego uroczego malucha. W dodatku chyba nie ma rodziny i wygląda na samotnego. Jak by się tak zastanowić to każdy kogoś przygarnął. Tata Tsubasę, Yuuichi bliźniaków więc ja mógłbym wziąć Iskierkę. Skręciłem za następny zakręt i wtedy dosłownie zewsząd otoczyła mnie ciemność
- Jak... Przecież...- odwróciłem się do tyłu i z powrotem.- Co jest?!- nie zdążyłem się wycofać. Ciemność oblepiła mnie całkowicie. Była nad wyraz gęsta i jakaś nienaturalna. Kiedy mi pojaśniało zobaczyłem ze już nie jestem w labiryncie tylko u Valeja.
- Po co tu przyszedłeś?- Valej pojawił się przede mną i odepchnął. Ale jak to?! On przecież nie zrobił by czegoś takiego. On mnie przecież kocha. Nie potraktował by mnie tak!
- Valej, o co chodzi?
- O co chodzi? O ciebie chodzi, księciuniu.-znowu mnie odepchnął.
- Nie... To nie jest prawdziwe... To tylko iluzja!- krzyknąłem. Iluzja rozwiała się i znów byłem w labiryncie.- Co to miało być?!
- Odrzucenie...- cichutki niepewny głosik, niemal nie dosłyszalny. Spojrzałem na Iskierkę bo wydawało mi się że to on. Bo jak nie on to kto niby? Ten ciemny wielkolud?
- Jakie odrzucenie?
- Boisz się odrzucenia. W labiryncie mierzysz się z lękami i uczuciami. Boisz się odrzucenia przez najbliższych więc zobaczyłeś swojego opiekuna który nie chce cię widzieć.
- Czemu nie zobaczyłem mojego brata?
- Nie wiem...- skulił się w sobie, a jego blask jakby przygasł.
- Hej Iskierka spokojnie. Przecież nie jestem zły za to ze czegoś nie wiesz.- pogłaskałem go po głowie.- Jesteś małym chłopcem. Nie można oczekiwać żebyś wiedział jak działa taki magiczny obiekt jak ten.- chłopiec podniósł na mnie wzrok i znów pojaśniał.- Idziemy dalej.
Łatwo powiedzieć. W praktyce to nie było do końca takie łatwe. Po tej pierwszej wizji, co chwilę byłem przez nie atakowany. Coś to odrzucenie jakoś chyba się wściekło bo co chwile pojawiał się inna bliska mi osoba. Ciężko było mi sobie z tym poradzić. Był jeszcze strach i gniew, a także lęk przed utratą bliskich. Ale odkryłem ze żeby pozbyć się tych okropnych obrazów muszę przypomnieć sobie coś szczęśliwego adekwatnego do sytuacji którą widzę. Dzięki temu zrozumiałem dlaczego Yuuichi chciał żebyśmy to przyszli. Przypominanie sobie tych wszystkich szczęśliwych momentów naprawdę poprawił mi humor. Ni i miałem Iskierkę do towarzystwa. Dzięki niemu obecność ciemnego nie doskwierała mi tak bardzo.
- A tak właściwie to czym ty jesteś, Iskierka? Bo nie jesteś raczej zwykłym elfem, prawda?- spytałem chłopca i skręciłem .- Yuuichi!- byłem taki uradowany że widzę brata. Ale ten coś już nie bardzo.
- Kyousuke. Skąd wziąłeś dwa Chowańce? Nie powinieneś umieć takich tworzyć... Oswoiłeś Dzikie Chowańce?!
- Jakie Chowańce? O czym ty mówisz Yuu...- spojrzałem na Iskierkę.- Jesteś Chowańcem Iskierka?
- O nie. Już mu dałeś imię.- brat jęknął, a ja dalej nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi.
- No weź się od niego odwal!- krzyknąłem do dorosłego który również okazał się być mężczyzną.- Co on ci zrobił co?- ciemny odsunął się nie mówiąc nic, a ja wziąłem chłopca za rękę. Okazało się że jego drobne ciałko jest jak najbardziej normalne, nie licząc tego że był blado żółty i roztaczał w okół siebie białawy blask.- Nie bój się już.- powiedziałem bo mały po prostu się trzasł.- Ten wielki facet już cię nie uderzy.- okryłem do moim płaszczem bo wydawało mi się że jest mu zimno. W końcu był boso, a koszuleczka i spodenki były króciutkie. Wziąłem go na ręce, a on przytulił się do mnie. Od razu zrobiło mi się jakoś tak milej i raźniej. Może to było jego oddziaływanie?- Masz jakieś imię?- chłopiec zamrugał.- Nie masz? No toja ci jakieś wymyślę. Zobaczmy... Jesteś uroczy, cieplutki i się świecisz, więc będziesz... Iskierka. Podoba ci się?- chłopiec rozpromienił się wiec odebrałem to jako zgodę. Dziwiło mnie że takie dziecko jest tu same i w dodatku nie ma imienia. No ale to nie był elf. Chyba nie. Niby tak, a jednocześnie miałem wrażenie że jednak nim nie jest.
Złapałem Iskierkę pewniej i ruszyliśmy przed siebie. Było by całkiem przyjemnie gdyby ten ciemny nas nie śledził. Miałem teorię że to tylko wytwory labiryntu i znikną kiedy już odnajdziemy z Yuuichim wyjście. Ale jeśli to prawda to szkoda bo Iskierka jest uroczy i chętnie bym go zabrał ze sobą do pałacu. Nikt by się nie pogniewał gdybym przygarnął takiego uroczego malucha. W dodatku chyba nie ma rodziny i wygląda na samotnego. Jak by się tak zastanowić to każdy kogoś przygarnął. Tata Tsubasę, Yuuichi bliźniaków więc ja mógłbym wziąć Iskierkę. Skręciłem za następny zakręt i wtedy dosłownie zewsząd otoczyła mnie ciemność
- Jak... Przecież...- odwróciłem się do tyłu i z powrotem.- Co jest?!- nie zdążyłem się wycofać. Ciemność oblepiła mnie całkowicie. Była nad wyraz gęsta i jakaś nienaturalna. Kiedy mi pojaśniało zobaczyłem ze już nie jestem w labiryncie tylko u Valeja.
- Po co tu przyszedłeś?- Valej pojawił się przede mną i odepchnął. Ale jak to?! On przecież nie zrobił by czegoś takiego. On mnie przecież kocha. Nie potraktował by mnie tak!
- Valej, o co chodzi?
- O co chodzi? O ciebie chodzi, księciuniu.-znowu mnie odepchnął.
- Nie... To nie jest prawdziwe... To tylko iluzja!- krzyknąłem. Iluzja rozwiała się i znów byłem w labiryncie.- Co to miało być?!
- Odrzucenie...- cichutki niepewny głosik, niemal nie dosłyszalny. Spojrzałem na Iskierkę bo wydawało mi się że to on. Bo jak nie on to kto niby? Ten ciemny wielkolud?
- Jakie odrzucenie?
- Boisz się odrzucenia. W labiryncie mierzysz się z lękami i uczuciami. Boisz się odrzucenia przez najbliższych więc zobaczyłeś swojego opiekuna który nie chce cię widzieć.
- Czemu nie zobaczyłem mojego brata?
- Nie wiem...- skulił się w sobie, a jego blask jakby przygasł.
- Hej Iskierka spokojnie. Przecież nie jestem zły za to ze czegoś nie wiesz.- pogłaskałem go po głowie.- Jesteś małym chłopcem. Nie można oczekiwać żebyś wiedział jak działa taki magiczny obiekt jak ten.- chłopiec podniósł na mnie wzrok i znów pojaśniał.- Idziemy dalej.
Łatwo powiedzieć. W praktyce to nie było do końca takie łatwe. Po tej pierwszej wizji, co chwilę byłem przez nie atakowany. Coś to odrzucenie jakoś chyba się wściekło bo co chwile pojawiał się inna bliska mi osoba. Ciężko było mi sobie z tym poradzić. Był jeszcze strach i gniew, a także lęk przed utratą bliskich. Ale odkryłem ze żeby pozbyć się tych okropnych obrazów muszę przypomnieć sobie coś szczęśliwego adekwatnego do sytuacji którą widzę. Dzięki temu zrozumiałem dlaczego Yuuichi chciał żebyśmy to przyszli. Przypominanie sobie tych wszystkich szczęśliwych momentów naprawdę poprawił mi humor. Ni i miałem Iskierkę do towarzystwa. Dzięki niemu obecność ciemnego nie doskwierała mi tak bardzo.
- A tak właściwie to czym ty jesteś, Iskierka? Bo nie jesteś raczej zwykłym elfem, prawda?- spytałem chłopca i skręciłem .- Yuuichi!- byłem taki uradowany że widzę brata. Ale ten coś już nie bardzo.
- Kyousuke. Skąd wziąłeś dwa Chowańce? Nie powinieneś umieć takich tworzyć... Oswoiłeś Dzikie Chowańce?!
- Jakie Chowańce? O czym ty mówisz Yuu...- spojrzałem na Iskierkę.- Jesteś Chowańcem Iskierka?
- O nie. Już mu dałeś imię.- brat jęknął, a ja dalej nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz