niedziela, 4 lutego 2018
V Valej pogrąża się we wspomnieniach
Głaskałem Nira po głowie. A raczej księcia Kyousuke. Dziwne prawda? Co książę robi w przytułku w dzielnicy ubóstwa? Już Ci mówię. Ukrywam go. Zajmuję się nim już prawie szesnaście lat.
Pewnie już wiesz, że jestem Averi. Kiedyś mieszkałem w pięknej willi i prowadziłem firmę, którą odziedziczyłem po ojcu. Jednak, kiedy królowa objęła ładzę wszystko zaczęło się sypać. Powoli udziały mojej firmy zaczęły spadać, partnerzy zrywali umowy, ciągle inspekcje i nieskończone nowe wymysły. A to, dlatego że jestem niemową od urodzenia. I królowa doskonale wiedziała też, że około stu lat wcześniej straciłem rodziców, a do tego niedawno przygarnąłem malutkie dziecko.
Ale to tyle, jeśli chodzi o to, kim byłem. Ciebie pewnie interesuje bardziej to jak malutki książę do mnie trafił, prawda? Zatem chętnie Ci opowiem jak to było, kiedy w ciągu tych dni moje życie stało się piękniejsze.
Był już późny wieczór i szykowałem sobie rzeczy na jutro i pakowałem do teczki nową umowę do podpisania z klientem. Kiedy skończyłem już szykowałem się do snu, kiedy usłyszałem natarczywe dzwonienie do drzwi. Z szedłem na dół i kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem przemoczoną do suchej nitki służkę z pałacu. Trzymała na rękach małe zawiniątko.
- Opiekuj się księciem Kyousuke jak swoim synkiem lub bratem. Królowa nie może go skrzywdzić.- Powiedziała podając mi zawiniątko i uciekła w deszczową noc.
Odwinąłem materiał i zobaczyłem malutką twarzyczkę niemowlęcia. Maluszek wydał mi się taki kruchy i delikatny. W ogóle nie widziałem w nim księcia. Widziałem tylko bezbronne maleństwo, które potrzebuje czułej opieki i troski. Wystarczyło mi jedno spojrzenie by się w nim zakochać i wiedzieć, że jest moim braciszkiem. Ale ja przecież nie mam nic, co jest potrzebne do opieki nad takim dzieciątkiem. Błyskawicznie się ubrałem i z maluszkiem w prowizorycznym nosidełku pojechałem do sklepu żeby kupić, chociaż mleko, pieluszki i kosmetyki do higieny. Po powrocie do domu drżącymi dłońmi delikatnie go wymyłem i przewinąłem. Ciszyłem się z tego, że nie płacze. Zaczął popłakiwać dopiero, kiedy kończyłem szykować mu mleko. Usiadłem z mim na łuku i kiedy tylko wsunąłem smoczek butelki w jego maleńkie usteczka od razu zaczął ssać. Widać było, że już był bardzo głodny. Kiedy już się najadł przypilnowałem żeby mu się odbiło i dopiero wtedy położyłem się spać z maleństwem leżącym na mojej piersi z główką na sercu.
Rankiem znów go przewinąłem i nakarmiłem. Pojechałem z nim do lekarza żeby zrobić badania. Na szczęście był całkowicie zdrowy. Teraz musiałem go zarejestrować. Miałem trochę trudności, bo nie mogłem przecież powiedzieć, że to książę. Musiałem nazmyślać ile wejdzie. Dałem mu moje nazwisko, ale imię musiałem zmienić. Od teraz nazywał się Nir Zerit. Kiedy się z tym uporałem jak w transie wróciłem do domu na powtórkę rytuału karmienia i przewijania i pojechałem na zakupy. Na kupiłem wszystko, co było potrzebne w pierwszej kolejności. Potem musiałem odwieść go do domu. Nie mogłem ciągać ze sobą takiego maleństwa. Zostawiłem go pod opieką pokojówki, kucharza i ogrodnika każąc by dzwonili, jeśli coś będzie się dziać. Sam pojechałem do kolejnego sklepu by zamówić meble i ekipę remontową by urządzić małemu pokoik dziecięcy. Potem jeszcze pojechałem kupić ubranka, bajki do czytania i kilka zabawek oraz grzechotek. Kiedy wróciłem do domu przywitał mnie płacz dziecka.
-,, Prosiłem żebyście dzwonili.''
- Zaczął płakać dosłownie minutę temu.- Opowiedziała mi Avirta. Poprosiłem żeby mi podała Nira. Chłopczyk uspokoił się w momencie, kiedy jego główka znalazła się na moim sercu. Nie wiem, dlaczego akurat przy mnie jest taki spokojny. Do wieczora ciągle z nim byłem. Nie mogłem się z nim rozstać. To był mój malutki, ukochany braciszek. Jednak musiałem wyjść na spotkanie. Ciężko było mi się skupić. Ciągle myślałem o Nirze. Kiedy spotkanie się zakończyło; z sukcesem; popędziłem do domu. Ku mojej uldze poradzili sobie i maluszek spał na moim łóżku zabezpieczony by się nie sturlał.
Kolejne dni były zabiegane i nieco stresujące, ale w końcu wszystko się unormowało. Udało mi się tak wszystko rozplanować by móc spędzać jak najwięcej czasu z chłopczykiem. Wydawał mi się najcudowniejszą istotką na świecie. Jednak nie mogłem się nim w pełni cieszyć. Z pałacu przyszły wiadomości o śmierci króla, który z rozpaczy po stracie syna odebrał sobie życie i tragicznym wypadku księcia Yuuichi'ego, który również chciał ze sobą skończyć, lecz nie udało mu się jednak jest całkowicie sparaliżowany. Czułem się winny, bo powód tych tragedii był u mnie. Książę Kyousuke żyje w błogiej nieświadomości. Ale nie mogę go ujawnić. Królowa go zabije. Nir musi dorosnąć. Dopiero jak dorośnie wszystko mu wyjaśnię. Pewnie będzie mu ciężko to zrozumieć, ale będzie musiał sobie z tym poradzić. A ja będę przy nim. Będę zawsze stać u jego boku. Kiedy będzie na tyle silny wtedy się ujawni i będzie mógł przejąć władzę zgodnie z prawem. Władzę ma sprawować męski potomek. Królowa rządzi, bo,, jedyny" dziedzic nie jest do tego zdolny. Ale kiedy Nir się pojawi i zostanie udowodnione, że jest on księciem to on będzie sprawować władzę. Będę go bronić choćby własną piersią, byleby królowa go nie skrzywdziła.
Minęły niecałe trzy miesiące. Życie toczyło się swoim rytmem. Chłopczyk okazał się być z natury bardzo inteligentny i mądry. Trzy miesiące! On jest taki bezbronny i bezradny. Przecież jak się go nie ruszy to on może tylko leżeć. A on jak tylko widzi zabawkę to już kombinuje jak ją dostać i się nią pobawić. Bardzo lubił być na dworze i grzać się w ciepłym słonku. I śmiał się. Matko jak on się uroczo śmieje. Z jego słodkiej buzi praktycznie nie znikał uśmiech. Sprawiał nam tyle radości. Nie chciał leżeć. Chciał żeby go nosić na rękach. Koniecznie chciał widzieć to, co my, chociaż jeszcze wzrok mu się nie wyostrzył. Ach te jego złote oczka okolone bielutkimi rzęskami. Brewki i włoski były tylko bielutkim meszkiem, ale za to niesamowicie mięciutkie. A jego srebrzyste skrzydełka... Tak uroczo nimi trzepotał, kiedy go łaskotałem. Uwielbiałem mieć go koło siebie.
Tyle, że to nie trwało długo. Minęły równe trzy miesiące od kont Nir był u mnie. Był wieczór i właśnie go karmiłem, kiedy ktoś zaczął się dobijać. Przed drzwiami stał oddział żandarmerii. Ich szef oświadczył mi, że mam się wynieść z posiadłości w trybie natychmiastowym. Zapytałem, z jakiej to racji, a on oświadczył, że nikt z jego ludzi nie zna migowego. Odebrałem to, jako obrazę dla tego, że jestem niemową. Biedna Avarita musiała mnie tłumaczyć.
-,, Z jakiej racji mam się wynieść?"
- Z rozkazu królowej wszyscy Nie idealni mają oddać wszystkie swoje dobra Idealnym gdyż na nie, nie zasługują bez względu na swój status społeczny.
-,, Co?! To chore!"
- Nie idealny nie ma prawa podważać decyzji. Masz opuścić tą posiadłość w trybie natychmiastowym...- Dopiero teraz zwrócił uwagę na maleństwo trzymane przez Avaritę w ramionach. Mało delikatnie wyrwał jej chłopczyka i zaczął go oglądać. Krew mnie zalała. On skrzywdził mojego Nira. Mój skarb płakał głośno. Oficer wcisnąć go Avaricię z powrotem, kiedy maluszek na niego zwymiotował.- Dzieciak zdrowy? Jeśli tak to pójdzie do adopcji.
-,, Nie możecie go zabrać ode mnie!"
- A z jakiej to racji?
-,, Z takiej."- Wziąłem Nira na ręce. Malec od razu przestał płakać i zaczął gaworzyć. Wyciągnąłem ręce w stronę oficera. Nir momentalnie się rozpłakał. Zrobiłem tak przy każdym członku oddziału. Uspokoiłem maluszka i podałem go Avaricię. -,,Uspokoi się tylko przy mnie. Jeśli chcecie żeby mały płakał bez przerwy to wasz problem. Tyle, że on będzie płakać non stop. Wycieńczy się. Chcecie mieć na sumieniu niewinne dziecko? Chcecie skazać na śmierć Idealnego?"
Spoglądali na siebie przez chwilę. A potem...
- W raporcie z eksmisji napiszę, że zostali wyeksmitowani dorosły niemowa i chore psychicznie dziecko. A teraz zjeżdżaj! Sam z dzieckiem. Służba zostaje.
Nogi się prawie pode mną ugięły. Avarita, Nero i Erego patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Byliśmy praktycznie rodziną. Ta trojka jest ode mnie starsza. Wychowywali mnie! A teraz mam odejść a oni muszą zostać.
- ,,Nie martwcie się. Zobaczymy się jeszcze kiedyś. Zostańcie proszę."- Wziąłem chłopczyka. Ostatni raz spojrzałem na moją posiadłość i uciekłem jak najdalej.
Biegłem ciągle przed siebie tuląc maleństwo. Nir zaczął płakać. On płacze tylko, kiedy jest głodny. Musiałem... żebrać. Pukałem do różnych domów i mieszkań. Jedni ludzie się litowali inni nie. Ale raz miałem szczęście. Dostałem od młodego małżeństwa pieluszki i mleko. Chcieli mnie i Nira wziąć pod swój dach, ale przez ten głupi dekret nie mogli.
Zawędrowałem aż na same obrzeża miasteczka. Zmieniły się. Kiedy ostatni raz je widziałem była to skromna, ale zadbana dzielnica a teraz... Syf, smród, bród i ubóstwo. W tych warunkach na pewno nie uda mi się utrzymać Nira przy życiu!
Zaczęło padać. Musiałem znaleźć jakieś schronienie. Błądziłem, ale nikt nie chciał mnie wpuścić. Spróbowałem kolejny raz. Drzwi otworzyła mi elfica. Mogłem migać tylko jedną ręką, ale mnie zrozumiała. Wpuściła mnie do środka. Okazało się, że znalazłem przytułek. Jego mieszkańcy przyjęli nas bez chwili zastanowienia.
Pierwsze miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Potrzebowałem pracy żeby móc kupować pieluszki i mleko dla Nira. Oczywiście w końcu mi się udało coś znaleźć, ale to i tak było mało. Znalazłem jeszcze jedną. Zarobek był znikomy, ale starczało na najtańsze z najtańszych.
Lata mijały a ja nie mogłem patrzeć na Nira jak dorasta. Powinien cieszyć się dzieciństwem, mieć książki i zabawki, oglądać bajki. A zamiast tego... Nie miał nic. W dodatku on ciągle mi powtarzał, że ja mu do szczęścia wystarczę. On powinien chodzić do szkoły i bawić się z kolegami a zamiast tego już bardzo ciężko pracuje. I w dodatku jego magia. Jest potężnym magiem, ale Nir nie może się nauczyć się czarować i bardzo się męczy.
Myślałem, że tak już będzie zawsze. I nagle po szesnastu niemal, że latach... Królowa nie żyje. To było spełnienie moich marzeń. Teraz tylko muszę poczekać aż książę zostanie koronowany i wtedy powiem Nirowi prawdę. Zabiorę go do pałacu. Zrobią badania i potwierdzą, że jest księciem. Wszystko się ułoży.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz