niedziela, 4 lutego 2018

XXIV Yuuichi chce chodzić



Poszedłem za magami. Zaprowadzili mnie do pracowni i usadzili w fotelu i tak jak poprzednio przyczepili do mnie coś, co wyglądało na elektrody, ale miało malutkie igiełki. Założyłem słuchawki i zacząłem czytać. Zbieranie magii trwa niecałą godzinę, a tak przynajmniej szybko mi zleci. Przyznam, że to jest całkiem przyjemne. Magia nie wyciska się ze mnie na siłę tylko znajduje bezpośrednie ujście.
- W porządku tyle wystarczy. Czujesz zawroty głowy albo nudności?- mag odpinał te ,,ssawki"
- Nie jest dobrze. Tylko troszeczkę zdrętwiałem.- Odpowiedziałem wstając i rozmasowując pupę.- Co teraz?- Spytałem patrząc na pojemnik, w którym wirowała moją magia w postaci błękitne - różowej mgły.
- Teraz przygotujemy z twojej magii zastrzyk.- odpowiedział. ,,Zastrzyk? Robią Yuuichi'emu zastrzyki z mojej magii?"
Patrzyłem z ciekawością jak przepompowują moją magię przez sieć jakiś rurek i kulistych łączników, w których coraz bardziej się mieszałaby przybrać barwę bladego fioletu. Następnie w jednym ze zbiorników została ogrzana i zebrana do mniejszego już w płynnej postaci. W całej pracowni unosił się zapach malin i wanilii. ,,Jeśli to zapach mojej magii to bardzo mi się podoba." Płyn został przelany do strzykawki.
- I wstrzyknięcie to Yuuichi'emu?
- Właśnie tak. Chodź.- Poszedłem, więc za magiem. Zaprowadził mnie do skrzydła szpitalnego. W pokoju służącym do rehabilitacji czekał już mój brat wraz ze swoim przyjacielem. Yuuichi leżał na specjalnym łóżku czy stole nie wiem jak to nazwać. Miał związane oczy i był poprzypinany pasami.
- Hej malutki. Nie myślałem, że będziesz chciał to widzieć.- Powiedział.
- Tak na prawdę to dalej nie wiem, o co chodzi.- Przyznałem.- Czemu masz związane oczy i jesteś przypięty?
- Żebym niczego nie zniszczył. Możemy zaczynać?
- Tak wasza wysokość.- Mag podszedł do mojego brata. Odgadnął mu włosy i odkaził skórę na karku. Następnie wbił igłę. Yuuichi był cicho, ale po paru sekundach krzyknął rozdzierająco. Mino, że nic nie widział to i tak sprzęty w pomieszczeniu zdarzały i niektóre się przewrócił. Patrzyłem na brata. Rzucał się. Autentycznie się rzucał. Jednak w końcu się uspokoił i został dopięty i posadzony. Kiedy zdjęto mu opaskę zobaczyłem zaczerwienione oczy.
- Coś czujesz?- Mag pochylił się nad nim
- Prawa dłoń... Kciuk i wskazujący...- Od razu spojrzałem na jego dłoń. Oba palce lekko drżały jednak reszta dłoni pozostała bezwładna.
- W końcu jakiś rezultat.- Tsubasa wyraźnie odetchnął.- Już się bałem, że to nie będzie działać.
- To nie jest to, czego chciałem, ale powolutku zaczyna być dobrze.- Yuuichi spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- Za jakiś czas będę mógł Cię przytulić braciszku.
- Ty głupi głupku!- Sam go przytuliłem z płaczem.- Robisz to po to żeby mnie przytulić?!

Cztery lata później

- Kyousuke wstawaj! No wstawaj no!
- Ataru daj mi spać.- Mruknąłem naciągając kołdrę na głowę.
- Jestem Urata.
- Wszystko jedno...
- No weź się podnieś! Viktoria przyjedzie za godzinę, a ty ciągle spisz!
- Miała przyjechać dwunastego...
- Dzisiaj jest dwunasty! Każesz swojej dziewczynie czekać?
- Oficjalnie ,,moja" będzie wieczorem.- Mruknąłem siadając.
Urata nawet nie dał mi oczu przetrzeć. Od razu zostałem zaciągnięty do łazienki, odświeżony i elegancko ubrany w długie beżowe spodnie, wysokie byty, czerwoną koszulę i czarną marynarkę. Zszedłem na dół by przywitać Viktorię. Jak zawsze była piękna. A ta błękitna sukienka tak dobrze podkreślała jej figurę... ,,Stop! Zwolnij kolego! Nie mogę być taki... nie powinienem myśleć o jej pięknym ciele. Powinienem się skupić na samej osobie Viktorii."
- Kyo!- Dziewczyna rzuciła mi się na szyję i pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek przypominając sobie nasz pierwszy.

Dwa lata wcześniej

- Kyo... Wiesz, że naprawdę cię lubię?- Siedzieliśmy w ogrodzie. Była piękna pogoda, słońce grzało i wiał lekki wiaterek.- Chciałabym ci coś powiedzieć, ale wstydzę się.
- To może ja pierwszy?- Spytałem uśmiechając się do zarumienionej dziewczyny.- Też bardzo cię lubię. Tak lubię... Właściwie to nie. Nie lubię cię. To nie jest to.- Nachyliłem się.- Kocham cię Viki i zamierzam cię teraz pocałować.- Powiedziałem cicho i delikatnie ją pocałowałem. To było niezwykłe uczucie. Piękne i magiczne...

Obecnie

- Witaj Yuuichi.
- Viktoria! Witaj.- Brat objął dziewczynę i ucałował w policzek. Za każdym razem jak widzę, że samodzielnie porusza rękami czuję przyjemne ciepło w środku. Co prawda nie może jeszcze chodzić, ale jest na najlepszej drodze do tego. Ręce ma już całkiem sprawne, więc nie jest już tak całkowicie bezbronny i zależny od innych. Teraz się uśmiecha, ale wczoraj wieczorem wcale nie było mu do śmiechu podczas zastrzyku.- Gotowa na wieczór? To wasz wielki dzień.
- Bardzo się denerwuję. Będzie tyle osób. Nie wiem czy nie zaniemówię ze zdenerwowania.
- Na pewno nie.- Uśmiechnąłem się.- Wszystko pójdzie tak jak zaplanowaliśmy kochana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz