niedziela, 4 lutego 2018

X Pałac - Lekcja z Ataru w bibliotece



  - Jakie to wielkie. Będziemy jej szukać kilka dni.- Westchnąłem.
  - Jesteś księciem. Możesz rozkazać żeby nam pomogli.- Ataru patrzył na mnie zdziwiony.
  - Wiem ale... Nie chcę odrywać innych od ich zajęć. Poza tym... Niedobrze mi się robi jeśli muszę komuś rozkazywać.- Rozejrzałem się.- Będę potrzebować nauczycieli.
  - Po co?- Teraz to naprawdę miał zdziwioną minę.
  - Żyłem w dzielnicy biedoty. Nie wolno mi było się uczyć. Czytam i piszę gorzej niż fatalnie. Z liczeniem też jestem na bakier. Ze wszystkimi dziedzinami nauki jakiejkolwiek jestem na bakier.- Westchnąłem.
  - Nauczę cię. Zobaczysz jeszcze będziesz doskonale czytać i pięknie pisać. To najważniejsze. Król już pewnie wie. On wie wszystko co się dzieje w pałacu. Na pewno już się zastanawia kto ma cię czego uczyć. A teraz chodź.- ,,Znowu mnie ciągnie!" Dałem się zaciągnąć do stołu i przy nim posadzić.
  On się zabrał do tego na prawdę poważnie bo zaraz przytargał książki żeby zniknąć na chwilę i wrócić z zeszytami i piórnikiem. Było całkiem wino ale on zapalił jeszcze lampkę stojącą na blacie i ją przysunął. Spojrzałem na książki.
  - To bajki dla dzieci.- Stwierdziłem kierując się bardziej obrazkami na okładkach, a nie tytułami.
  - Wiem, ale bajki z reguły są napisane w prosty sposób bez skomplikowanej terminologii i bardzo złożonych zdań. Tak najłatwiej się nauczysz płynnie czytać. A potem to już z górki. Dobrze że w ogóle umiesz czytać i pisać.
  - Jestem opornym uczniem.- Stwierdziłem. Otworzyłem jedną z książek i zacząłem ,,czytać". Nie trwało to za długo.
  - No dobrze. Faktycznie jesteś nie najlepszy. Nie mówię tu o płynności w czytaniu ale o gubieniu tekstu. Nie zauważyłeś że tekst był nie spójny?- Zaczerwieniłem się.- Przepraszam.- Teraz to on się zaczerwienił, ale już było widać że zbiera mu się na atak paniki.
  - Spokojnie. Nic się nie dzieje. Po prostu jest mi trochę wstyd bo jestem taki kiepski, a ty się tak tym przejąłeś. Dziękuję Ci za to.- Ataru spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
  - Chyba wiem, co Ci pomoże.- Wyrwał z zeszytu kartkę i wziął nożyczki. Wyciął w kartce wąski prostokąt a następnie przyciął.- Proszę. Ramka czasem pomaga nie pomylisz linijek i nie zgubisz słowa.- Przyjąłem ramkę i ponowiłem próbę. Nie wiem czy poszło mi lepiej, ale Ataru był zadowolony i zachęcał mnie do dalszego ćwiczenia. Po dłuższym czasie zrobiliśmy przerwę.- Nie jest tak źle. Za dwa tygodnie będziesz czytać jak zawodowiec.- Zaśmiał się cicho. Również się uśmiechnąłem. Po przerwie zabraliśmy się za pisanie. Żeby mi ułatwić Ataru napisał ołówkiem kilka linijek, a ja miałem to poprawić piórem. Nie wiem czy ta metoda była dobra ale skoro on tak twierdzi to mu ufam. Na chwilę obecną to on jest tym wykształconym.- Starczy na dzisiaj. Jutro znowu będziemy ćwiczyć dobrze?- Jego głos wyrwał mnie z transu. Ćwiczyłem poszczególne litery.
  - Dobrze. Mam nadzieję że Cię to nie nudzi. Mieliśmy szukać twojej książki, a nie mnie edukować.
  - Nie nudzi. Ty jesteś ważniejszy niż moja książka. No dobrze... Zacznijmy tam.- Wziął mnie za rękę i znowu pociągnął za sobą. I na dodatek musieliśmy podlecieć na wyższe piętro.
  Rozdzieliliśmy się i przeszukiwaliśmy regał za regałem. ,,Ile tu kurzu! Nie dziwię się że zaczynamy tu." Sięgnąłem po kolejną starą książkę. Pomyślałem że to ta albo chociaż ta sama z serii. Stara podnoszona ze śladami naprawy. Tytuł raczej się zgadzał. ,,To się nazywa szczęście. Znaleźliśmy ją pierwszego dnia." Otworzyłem ją z ciekawości. W prawym dolnym rogu strony tytułowej było coś napisane. Rozpoznałem pismo Ataru i jakieś inne.
  - ,,Ni...Gdy się... Nie... Podda...Waj...cię."- wydukałem.- ,,Na...Sze Ma...Rze...Nia A...Ta...Ru i U...Ra...ta.- ,,Kto to Urata?" Coś wypadło z pomiędzy kartek. Jakieś zdjęcie. Przyjrzałem się mu. Trzy osoby. Dorosły mężczyzna i dwóch chłopców. Wyglądali zupełnie jak Ataru. ,,No jasne! Ten Urata to jego brat bliźniak!"- Ataru!- obszedłem regał.- Znalazłem! Czemu nie powiedziałeś że masz brata. Wyglądacie razem tak uroczo. Wasi rodzice musieli mieć problem z odróżnieniem was. Jesteście identyczni. Ataru?- mój uśmiech znikł z twarzy na widok Ataru. Trząsł się, oczy szeroko otwarte.- Ataru? Wszystko dobrze? Ataru?- dotknąłem jego ramienia.
  - Urata! Nie zabieraj Uraty! Proszę puść go! Urata!- chłopak krzyczał i odpędzał mnie rękami. Wyrwał mi książkę i zdjęcie.- Nie pozwolę ci zabrać Uraty! Nie!- wzbił się do góry. ,,On zrobi sobie krzywdę!" Ruszyłem za nim. Nie myśląc za bardzo uczepiłem się go i przestałem trzepotać skrzydełkami. ,,Ale on jest silny! Utrzymuje siebie i mnie w powietrzu!"
  - Ataru uspokój się!
  - Nie zabierzesz Uraty! Nie pozwolę na to! Nie...- Coś trzasnęło. Najwyższa półka. Ataru uczepił się jej. Sam na chwilę zapomniał o trzepotaniu i spaliśmy na podłogę. Oczywiście Ataru wylądował na mnie i wydusił powietrze z płuc. Jednak to było nic w porównaniu z tym co było nad nami. Jak na zwolnionym filmie widziałem przechylający się regał i spadające na nas książki. ,,O tym też już wiesz Yuuichi?!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz