niedziela, 4 lutego 2018

LII Aja zaskakuje



Aja wzbudzał u wszystkich zainteresowanie. W sumie to się nie dziwiłem. Sam również byłem bardzo zainteresowany i chciałem mu zadać bardzo wiele pytań. Oczywiście szczególną uwagę zwrócili na niego magowie, co było zrozumiałe. W końcu prawdziwy magiczny cud. Najciekawsze w nim było chyba to że nie rozstawał się z księgą i kiedy ją trzymał dosłownie był duchem który może przeniknąć cokolwiek chce oprócz księgi która jest jego częścią, a kiedy ją odkładał stawał się materialny. Ale oprócz tego to wystarczyło na niego spojrzeć żeby się zorientować, że nie jest elfem. To nie było wyraźne, ale po prostu było to widać. A najbardziej przypadł do gustu bliźniakom, ale to nie było zaskoczenie.
- Fryzurę masz całkiem niezła i ubrania też... Ale myślałem ze skoro spałeś tyle czasu to będziesz do tyłu z modą.
- Ja też tak myślałem. Co nie zmienia faktu, że i tak uszyjemy ci nowe ciuchy. W jednym i tym samym chodzić nie będziesz.
- Naprawdę nie musicie.- Aja był wyraźnie speszony.- Wystarczy, że  przystrajacie mnie na każde święto i bal. Najbardziej lubię wasze zimowe dekoracje.
- Nie bardzo rozumiem...
- Możesz prościej? No i mówiłeś, że przecież spałeś wiec skąd wiesz jak wyglądają nasze dekoracje?
- Owszem spałem jednak nie byłem całkowicie... Odcięty. To tak jak z wami, kiedy śpicie. Nie jesteście świadomi ale docierają do was bodźce zewnętrze takie jak ciepło, zimno, hałas, światło, dotyk. Wasze ciała na to reagują. Ja reaguję tak samo. Informacje do mnie docierały, ale dopiero teraz jak się obudziłem zrozumiałem, co one oznaczają.
- Aha...- Ataru i Urata świetnie brzmią, kiedy mówią to samo w jednej chwili.
- A co do ubrań... To patrzcie.- Jego ubrania po prostu nagle się zmieniły. i Wyglądały podejrzanie znajomo...
- Ej! To mój kostium sceniczny? Czemu ze wszystkiego, co mam w szafie wybrałeś akurat to? I czemu akurat moja szafa? Nie to żebym był samolubny czy coś, ale... To raczej nie jest coś, w czym możesz chodzić o tak, na co dzień... Siatka, poszarpana bluzka odkrywająca brzuch...
- Och... Wybacz. Wisi w twojej szafie wiec pomyślałem, że takie rzeczy się nosi. Ale to nie jest twój prawdziwy strój. Ja go odwzorowałem. Ale chyba masz rację. Co powiecie na to?- Strój znów się zmienił i tym razem rozpoznałem rzeczy Yuuichiego.
- No teraz wyglądasz dużo lepiej. Ale to jednak jeszcze nie to...- Urata okrążał Aje.
- Możesz odwzorować projekty ubrań?
- Sądzę, że tak. A co?
- Bo moglibyśmy zaprojektować ci kilka strojów specjalnie dla ciebie. Włącznie z czymś na twoją księgę żebyś nie musiał jej trzymać cały czas w rękach. Bo wystarczy, że będziesz mieć ją przy sobie prawda?
- Muszę jej dotykać. Może być przez materiał, ale nie może być za dużo warstw.
- No to załatwione.- Bliźniaki ucieszyły się.
- To moja ulubiona marynarka czy tylko mi się wydaje?- Yuuichi stanął w drzwiach trzymając Viri pod rękę i prowadząc ją w stronę sofy by mogła usiąść.
- Pożyczyłem sobie Wasza wysokość.-  Aja uśmiechnął się i klęknął na jedno kolano przed Viri u całował jej dłoń.- Jestem zaszczycony Wasza wysokość Virianno.- Wstał.- I szczerze gratuluję.- Dodał zerkając na jej brzuch.
- Jesteś taki uprzejmy.- Viri zaśmiała się delikatnie.- I bardzo dziękuję. Jesteś naprawdę miły.
- Staram się. I chyba powinienem pogratulować podwójnie. Jestem pewien, że wszyscy nie mogą doczekać się waszych pociech.
- Pociech?- Tym razem wszyscy czterej zrobiliśmy chórek.
- Nie wiedzieliście , że jej wysokość spodziewa się bliźniąt?
- Nie.- Odparłem wciąż w lekki szoku.- Yuuichi wiedziałeś? Yuuichi? Ej brat halo.... Ziemia do Yuuichiego.- Pomachałem bratu dłonią przed oczami. Momentalnie zrobił się biały jak śnieg za oknem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz