niedziela, 4 lutego 2018

XXVI Upalny dzień



  - Gorąco... Zaraz się roztopię...- Jęknąłem
  - A ciągle jesteśmy w środku.- Urata tak jak miał na sobie jedynie szorty w przeciwieństwie do jego brata, który jak zawsze ubrany był całkowicie.- Ati... Rozbierz się. Krzywdę sobie zrobisz.
  - Tak mi dobrze Uri. Nie martw się.- Odpowiedział wystawiając się do wiatraka.
  - Przed wczoraj na przyjęciu zasłabłeś.- przypomniałem ,,niespodziankę" z moich urodzin.
  - Było duszno to wszystko.
  - Jesteś uparty Ati.
  - Tak samo jak ty Uri...
  - Tutaj jesteście!- Tsubasa pojawił się w drzwiach.- Chodźcie. Zewnętrzna klimatyzacja nad basenem już działa razem z systemem chłodzącym wodę.
  Nie trzeba nam było dwa razy powtarzać. Z Uratą przepychaliśmy się do drzwi i do pokoi. W błyskawicznym tempie ubrałem kąpielówki i już leciałem na basen. Wskoczyliśmy do wody.
  - Ja tu zostaję. Od dzisiaj mieszkam w basenie.- Westchnąłem.
  - Ja z tobą... Ataru! Oszalałeś czy słońce ci mózg przypiekło?!- Urata z przerażeniem patrzył na brata.
  - Przecież chłodzenie działa i jest cień.- Chłopak tak samo ubrany od stóp do głowy usiadł na leżaku.
  - Ataru w środku rozumiem, ale na zewnątrz musisz się trochę rozebrać. To jest niezdrowe dla twojego organizmu. Przegrzejesz się i trafisz do szpitala.- Ostrzegłem.
  - Ataru.- Na taras weszli Tsubasa i Yuuichi, no Tsubasa wszedł, bo Yuuichi wciąż jeździ na wózku, chociaż przy ostatniej pełni zaczął mieć czucie w nogach. Zarówno mój brat jak i jego przyjaciel mieli na sobie kąpielówki.- Na prawdę powinieneś trochę się rozebrać. - Chłopak chcąc nie chcąc zdjął płaszcz, rozpiął dwa guziczki pod szyją i na mankietach koszuli oraz zdjął buty i skarpetki.- Już jakiś postęp.
  - Yuuichi na pewno możesz wychodzić? Wiesz, że nie jesteś tak wytrzymały.- Martwię się o niego cały czas, bo jego stan zdrowia nie jest idealny.
  - Tak spokojnie. W razie, czego mam Tsubasę.- Uśmiechnął się, po czym został wzięty na ręce i wniesiony do wody.- Przyjemnie...- Westchnął dryfując na plecach.- Jak będę mógł już chodzić to pierwsze, co idziemy na basen.
  Tsubasa pozwolił Yuuichi'emu trochę po dryfować jednak potem zaczął z nim ćwiczyć, natomiast ja z Uratą bawiliśmy się. Odbijaliśmy piłkę, chlapaliśmy wodą, ścigaliśmy i robiliśmy zawody w nurkowaniu. Przez ten czas Ataru jedyne, co to zamoczył stopy. Rozumiem, że wstydzi się rozebrać, bo jest cały w bliznach, ale przecież w taki gorąc powinien założyć coś lżejsze go. Nie mówię, że od razu ma z nami wejść do wody, ale mógłby, chociaż założyć koszulkę z krótkim rękawem i jakieś szorty zamiast tego czarno-białego stroju z przed kilku epok. Obaj z Uratą mają taki sam styl i właściwie to nie ma u nich podziału na ubrania. Wszystkie mają wspólne. Więc skoro Urata może ubrać coś lekkiego to Ataru chyba też, prawda?
  - Proszę wybaczyć, że zakłócam wypoczynek.- Nad brzegiem basenu stanął kamerdyner.- Wiem, że wasza wysokość pozałatwiał wszystkie sprawy wczoraj by dzisiaj mieć wolne, ale jednak jesteś potrzebny. To mała sprawa, ale jednak...
  - W porządki już idę.- Tsubasa wyjął Yuuichi'ego z wody i posadził na brzegu by pomóc mu się wytrzeć.- Wracamy za chwilę. Możecie iść do kuchni po lody. Dzisiaj przymknę oko na ilość słodyczy.
  Skorzystaliśmy z pozwolenia i razem z Uratą udaliśmy się do kuchni bez Ataru. Miał dziwną minę, więc nie chcieliśmy na niego naciskać. W kuchni, kiedy poprosiliśmy o lody dostaliśmy wielkie porcję ze sporą ilością owoców, polewy czekoladowej i bitej śmietany. Wzięliśmy porcję dla Ataru, Yuuichi'ego i Tsubasy. Desery stały na tacy z przykrywką tak zaprojektowaną by trzymała zimno w środku. Wróciliśmy na basen i wypuściłem tacę.
  - ATARU!!!- Urata rzucił się do wody. Jego brat dryfował na powierzchni.- Ataru! Ataru! ATI!!!- Pomogłem wyciągnąć go na brzeg. Sprawdziłem czy oddycha i sam straciłem oddech. Od razu zacząłem go reanimować.
  - ,,Yuuichi! Ataru zasłabł, wpadł do wody i teraz nie oddycha! RATUJ!!!"
  - ,,Zasłabł chwilę temu. Lekarze już po niego idą."
  Kilkanaście sekund później pojawili się medycy. Odciągnąłem Uratę na bok, bo tylko by przeszkadzał. Po kilku sekundach jeden z lekarzy rozciął koszulę Ataru. ,,On naprawdę nie ma na ciele miejsca na kolejną szramę!" Przyłożyli mu do piersi elektrody i jedno ciało przeszył prąd o wysokim napięciu. Powtórzyli to jeszcze kilka razy aż w końcu po prostu przestali. Urata osunął się na kolana zawodząc w niebogłosy.
  - Czy on...- zacząłem ale nie byłem w stanie tego powiedzieć. ,,To nie może się dziać na prawdę. Ataru nie może... Po prostu nie może!" Nie docierały do mnie żadne dźwięki. Lekarz coś powiedział i po chwili Ataru został zabrany. Może nie usłyszałem, ale wyraz jego twarzy...
  - Uratka chodź. Pójdziemy z mini.- Podniosłem chłopaka. Był tak roztrzęsiony, że ledwo stał na nogach. Zaprowadziłem go do skrzydła gdzie był szpital. Wiedziałem gdzie iść. Gabinet był pusty. Posadziłem wciąż zawodzącego Uratę na kanapie i usiadłem obok nic nie mówiąc. Teraz to i tak by nie miałoby sensu. Po jakimś czasie przyszedł lekarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz