niedziela, 4 lutego 2018

XXXII Jak się bawić to na weselu!



Z dobre trzy minuty kaszlałem zanim udało mi się złapać oddech.
- Narzeczona? Od kiedy? Nie przypominam sobie żebyś się oświadczał.- Byłem nieco zawiedziony tym, że mi nie powiedział wcześniej. A ja przez te cztery lata byłem święcie przekonany ze jest kawalerem, a tu proszę.
- No tak jakby... To odkąd... No jak miałem może z piętnaście lat?
- ŻE ILE?!- Znowu. Tym razem prawie, że się nie udławiłem.- Tak można?
- Wśród szlachty aranżowane małżeństwa nie są czymś niezwykłym. Ale to nie znaczy, że się nie kochamy. Yu jest cudowny.- Viriniana pogładziła mojego brata po policzku. ,,Yu?"
- Ale jak do tego doszło w ogóle?
- Obiecano nas sobie z powodu sytuacji jaka panowała w kraju Viri.- ,,Viri? Serio? Chociaż ja i Viki też się tak zachowujemy, ale... Serio?"- Ponieważ wtedy była jedynym dzieckiem a Avrineri zagrażał potężny sąsiad jedynym ratunkiem było związanie się z innym potężnym państwem. Fakt faktem Viri niedługo po naszym zaręczeniu została starszą siostrą, a jej brat również został obiecany księżniczce sojusznika, to nasze zaręczyny nie zostały zerwane.
- To trochę niesprawiedliwe wobec dzieci, które nie mogą się sprzeciwić. Nawet się nie znaliście, kiedy was zaręczono. Równie dobrze moglibyście wcale sobie do gustu nie przypaść, ale nie moglibyście nic z tym zrobić.
- Ale tak już jest braciszku i nic z tym nie można zrobić. Tego prawa się nie zmieni.

Później tego samego dnia myślałem, że po prostu wezmę, złapię bliźniaków za chabety i wywalę przez okno.
- Oj no weź. Proszę.
- Nie! Nie! I jeszcze raz nie! Co wam strzeliło do głowy żeby mnie tak ubrać?
- Potrzebujemy modela a ty się idealnie nadajesz.- stwierdził Urata próbując wsadzić mi na głowę opaskę.
- Czemu ja? Macie tyle osób do przebierania.
- Ale ty nam odpowiadasz. No weź nie marudź i przymierz. Musimy sobaczyć jak to wygląda na kimś delikatnym i uroczym.
- Nie jestem uroczy!- Zaczerwieniłem się, bo dziewczyny siedziały obok. Już i tak był dla mnie wstyd  ze musiałem się rozebrać do pasa.- Czemu Viki i Viriniana mają normalne ubrania, a ja TO COŚ?
- Ja uważam, że będziesz wyglądać uroczo Kio.
- Zgadzam się z Viri.- ,,Już się zgadały? Szybkie są!"
- Nawe moja dziewczyna przeciwko mnie.- Westchnąłem.- No dobrze już. Ale naprawdę to jest lekka przesada.- Wziąłem struj i poszedłem za parawan. Topless mogę być, ale spodni to już na pewno przy dziewczynach nie zdejmę. Nawet nie wiem czy to, co mi dali do ubrania można nazwać spodenkami, do na miano prawdziwych spodni to nie zasługują.
- No ile można czekać? Wychodź, że.- Pogonił mnie jeden z bliźniaków.
- Jeśli ktoś tu padnie ze śmiech to wy jesteście za to odpowiedzialni.- stwierdziłem i wyszedłem starając się unikać wzroku dziewczyn, jednak te musiały zapiszczeć, jaki jestem słodkim króliczkiem. Taki wstyd przed przyszłą bratową i niemalże własną narzeczoną!- Za co?
- Mamy być szczerzy czy mili?
- A co mniej nie upokorzy?
- Jesteś bardzo uroczym, endogenicznym modelem.
- A tak żebym zrozumiał?
- Pasujesz nam zarówno, jako profil męski i żeński w kategorii dziecięcej.
- Ha?- ,,Że niby jak? Że dla dzieci? No ładnie."

Dwa miesiące później.

Siedziałem w sali tronowej przyjmując kolejne audiencje, razem z Tsubasą. Yuuichi razem z Viri pojechali do jej kraju to nam przypadło, rządzenie. Yuuichi stwierdził, że to będzie dla mnie dobry trening na przyszłość, chociaż nie wiem po kiego. Ja się tam do tronu nie pcham, a kiedy on będzie schodzić z tronu to przekaże koronę swojemu synowi. No chyba, że będą mieć dziewczynkę. Ale jak tak przeglądałem nasze drzewo to w prostej linii aż od samego początku na świat przychodzili chłopcy. Przy okazji dowiedziałem się, że z Yuuichim jesteśmy  zaledwie trzecim rodzeństwem.
- Kyousuke, proszę cię. Jeszcze jedna osoba i już koniec.
- Ale to jest takie nudne...- Jęknąłem chcąc jak najszybciej to zakończyć i iść do Raju. Drzwi zostały otwarte i weszła przez ni ostatnie osoba.- Valej!- Ucieszyłem się i podbiegłem do niego. Ja często go odwiedzam u niego w will, ale on niestety nie może tak często przychodzić do pałacu. Więc bardzo się ucieszyłem ze znalazł chwilę żeby przyjść.- Nie musiałeś umawiać się na audiencję, przecież wiesz.
- Zrobiłem to dla zabawy.- Uśmiechnął się.- Chciałem ci dać oficjalne zaproszenie.- Wręczył mi kopertę. Sprawdziłem datę.
- W tą sobotę? Naprawdę? To wspaniale!- Rzuciłem mu się na szyję.
- Chciałbym poprosić Ataru i Uratę o pomoc przy aranżacji. A Miranda chciałaby by uszyli dla niej suknię.
- Rozumiem. Chodź pójdziemy usiąść i napijemy się herbaty.- Poszliśmy do salonu, a po drodze wezwałem bliźniaków. W końcu się nauczyłem myślowo kontaktować z innymi nie tylko z bratem. Kiedy Valej omawiał wszystko z Ataru i Uratą, ja odszedłem na bok żeby zadzwonić do Viki. Ucieszyłem się ze przyjedzie jutro po południu. Będziemy mogli spędzić troszkę czasu.

Szybko zleciało i ani się obejrzałem już była sobota i właśnie stałem przed lustrem gdzie Urata kończył wiązać mi muszkę pod szyją.
- Wiesz nie mogę się doczekać aż będziemy szykować pannę młodą.
- Dlaczego?
- No jak to, dlaczego?!- Chłopak niemal, że podskoczył.- Będziemy mogli wystroić jak księżniczkę.

Urata wcale nie żartował. Kiedy Miranda stanęła przed ołtarzem sam o mało, co nie otworzyłem ust. Co powiedzieć była przepiękna.
Uważnie przyglądałem się młodej parze. Mirandzie spływał łzy jednak chłopaki się przyłożyli, bo makijaż był cały czas idealny. Natomiast Valejowi drżał głos, co było o tyle zabawne, że to był syntezator. Z ledwością nie zachichotałem, kiedy usiłował włożyć swojej lubej obrączki zamiast na serdeczny to na środkowy palec. Ale miał do tego prawo, przecież.

Wesele okazało się po prostu wspaniałe. Pierwszy taniec był przezabawny zwłaszcza, kiedy panna młoda goniła swego lubego z wałkiem do ciasta. Te wszystkie zabawy i zabawne tańce. Zdejmowanie ubrań przez panów. O tyle skomplikowane ze z każdą kolejną rzeczą zmieniali miejsce, a potem musieli jak najszybciej się ubrać. Sam brałem w tym udział. I oczywiście ja niezdara wyłożyłem się jak długi na parkiecie, chcąc odzyskać swoje buty. Jakoś mi wisiało ze ludzie się śmiali. Ja sam się z siebie śmiałem. Później też nie spuściłem z tonu i korzystałem tak jak wszyscy. Niby księciu nie wypada, ale kiedy mam się wybawić? Odbijany... Wciągu jednego tańca miałem chyba z piętnaście partnerek. Viki została mi odbita już na samym początku. Przez chwilę nawet moją parą był jakiś chłopak, co jeszcze bardziej mnie ubawiło.
Dobrze było tak odpocząć, chociaż przez jedną noc. A żeby nie było. Zabawa trwała do samego rana, a jeszcze tego samego dnia wieczorem były poprawiny. i kolejna zabawa, bo białego rana.

Jakiś tydzień później dostałem płytę ze zdjęciami i filmem. Razem z Viki śmialiśmy się z naprawdę śmiesznych kawałków, siedząc na kanapie piżamach i zapychając się popcornem.

Oczywiście, kiedy gołąbeczki wróciły Viki już dawno wróciła do siebie, a ja udawałem ze byłem grzeczny i zachowywałem się z godnością oraz klasą. A potem Yuuichi znalazł płytę i obejrzał. I tak dowiedział się jak się wydurniałem na całego. Skwitował to śmiechem i poczochrał mnie po głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz