środa, 31 stycznia 2018

V Poznajcie się



Głupi aniołek. Jest cholernie irytujący. I słaby. Specjalnie pogłośniłem muzykę żeby zobaczyć jak zareaguje, a ten zamiast się zezłościć to zawinął się do siebie. Skoro to niby on jest starszy to mógłby to wykorzystać. Kilka godzin z nim spędziłem i mam go dość, a mam z nim spędzić resztę życia? Bogu chyba coś się potentegowało. Ale wyboru nie mam.
Obudziły mnie irytujące dźwięki. Ale bynajmniej nie wydawały ich Kelpie tylko mój braciszek od siedmiu boleści. Na moje nieszczęście mamy wspólny balkon, a tej kulce pierza zachciało się śpiewać z samego rańca. Głos ma nawet niezły ale no na Mrok mógłby sobie darować to świergolenie. Niezadowolony wyszedłem z ciepłego łóżka i otworzyłem drzwi na balkon.
- Zamknij mordę bekso!- Wrzasnąłem nawet nie zadając sobie trudu by wyjść. Kometa od razu się zamknął więc zadowolony wróciłem spać.
Do śniadanie miałem spokój, ale nie pogniewałbym się gdyby ten spokój trwał dłużej. Ja tu chcę spokojnie zjeść, a ten nawija i nawija. W dodatku nie jest ani trochę zły na mnie za to jak go traktuję!
- Bardzo lubię czekoladę. Nie ważne jaką ważne żeby była. A ty?
- Też...
- Albo ciastka z kremem i owocami?
- Z wierzchu chrupiące, a e środku mięciutkie.- Mruknąłem dłuższą odpowiedź w nadziei że się w końcu zamknie.
- Dokładnie! Jednak mamy coś wspólnego!
- Oby tylko gusta kulinarne.
- Czemu jesteś taki mrukliwy? Ja jestem bardzo tobą zainteresowany i chcę nawiązać kontakt, a ty mruczysz i stękasz.
- Bo cię nie lubię bekso i nie chcę się poznawać.- Warknąłem i doszedłem od stołu.
Poszedłem do siebie żeby się przebrać. Miałem zamiar poćwiczyć żeby się zrelaksować. Nie spotkałem na swojej drodze tej płaksy więc zadowolony wkroczyłem do mojej prywatnej sali i szczęka mi opadła. Kometa już tam był! Na nowo zezłoszczony podszedłem do niego i złapałem.
- A co ty tu robisz?!
- No jak to co? Czekam na ciebie. Chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu żebyśmy się dobrze poznali.- Jego szczery uśmiech tylko jeszcze bardziej mnie zirytował.
- Wypad. To jest MOJA prywatna przestrzeń i sobie nie życzę być się tu wałęsał jak smród w gaciach.- Pchnąłem go do drzwi.
- Czemu ty jesteś taki uparty?
- Bo tak! Bo taką mam naturę i tego nie zmienisz. Nie obchodzi mnie to że jesteśmy braćmi. Nie uznaję cię za brata. Było mi dobrze aż do wczoraj. Miałem normalne życie i nie byłem porównywany do nikogo. A teraz ty się pojawiłeś. W dodatku jesteś pieprzonym aniołem. Od teraz będę ciągle do ciebie porównywany. W domu nikt nie pyplał mi tyle nad uchem i nie wnerwiał tak jak ty. Z chęcią zrobiłbym ci jakąś krzywdę ale obiecałem tacie że będę dla ciebie miły. Ale ty jesteś tak słodki i uroczy że nie wytrzymuję. ,,O patrzcie na mnie! Jestem uroczym aniołkiem! Kocham cały świat i wszystkich w do dokoła! Weźmy się za ręce i tańczy śpiewając wesoło!"
- Ja wcale tak nie mówię...
- Ale tak się zachowujesz. Jesteś samolubny.
- Nie prawda!- Jego głos przeszedł w pisk który jeszcze bardziej mnie rozsierdził.
- O czyżby? Bez przerwy za mną od rana łazisz i trajkotasz o tym jacy to jesteśmy do siebie podobni. Patrzysz tylko na siebie. A może by wypadało zapytać czy ja mam ochotę rozmawiać i odpowiadać na te twoje wszystkie durne pytania. Koniecznie chcesz się zaprzyjaźnić. Ale niestety robisz to cholernie źle. Czy ty jesteś taki głupi czy ślepy że nie widzisz że twój sposób nie działa, a wręcz przeciwnie przynosi odwrotny skutek?! Jeśli tak bardzo chcesz się do mnie zbliżyć to znajdź do cholery inny sposób. Ale to ci nic nie da bekso. Ja nigdy cię nie polubię! Nigdy cię nie zaakceptuję. Zawsze będę cię nienawidzić! A teraz się wynoś zanim zrobię ci krzywdę!- Kometa uciekł z płaczem i nie widziałem go do obiadu kiedy to pojawili się nasi ojcowie. Albo ten aniołek świetnie udawał że nic się nie stało albo na sklerozę. To drugie by mnie nawet nie zdziwiło.
Popołudnie spędziłem z tatą zadowolony z braku obecności aniołów. Tylko ja, tata i lekcja malarstwa. Nie chciałem żeby wieczorem wracał. To znaczyło że znowu mnie zostawi z tą beksą. Wyjątkowo niezadowolony pożegnałem się z tatą i jak tylko znikł poszedłem do siebie. Może i wystrój większości naszego pałacyku mi nie odpowiada za bardzo to na szczęście moja prywatna cześć daje rade, chociaż pewnie każę służbie trochę przerobić. Sypialnia wygląda nawet dobrze. Ważne że to jasne ziemskie słońce nie budzi mnie bladym świtem. Ale łazienkę to już mam fajną. Zwłaszcza wanna. Wbudowana w podłogę wielkości i głębokości basenu. Mogłem spokojnie w niej pływać co bardzo mi odpowiadało.
Dryfowałem na powierzchni czując jak ten cały dzisiejszy stres odpływa. Już byłem prawie że zadowolony i nawet rozważałem pójście do tej płaksy i przeproszenie za ten mój wcześniejszy wybuch kiedy z mojego pokoju dobiegł głośny łoskot i krzyk. ,,No nie co on znowu zrobił?!" Pomyślałem wyskakując z wody i tylko zabijając ręcznik do dokoła bioder. Wtargnąłem do mojej sypialni żeby zobaczyć że pięknie rzeźbiona wielka szafa leży na podłodze w kawałkach. Tak jak jej sąsiedzi.
- Jak? Jak ja się pytam, jak? Cholera jakim cudem?!
- No bo ten bo drzwi były uchylone i wyleciała mi tu kulka od taty. Wtoczyła się pod szafę. Nie mogłem dosięgnąć więc...
- Więc postanowiłeś roztrzaskać mi połowę pokoju tak?
- Nie! Chciałem tylko przesunąć tą szafę żebym mógł wyjąć kulkę. Ale kichnąłem i zaklęcie mi się zachciało i się wywróciła...
- A nie pomyślałeś jełopie jeden żeby zamiast ciężkiego mebla przesunąć tą głupią kulkę?!
- Nie... Nie widziałem jej pod tą szafą więc nie mogłem jej ruszyć. Nie jestem taki dobry w czarowaniu jak tata...
- Dobra świetna bajeczka ale czy ty myślisz że ja jestem jakiś głupi?
- Nie! Oczywiście że nie!
- Więc dlaczego myślałeś że uwierzę w tą bajeczkę? Po prostu chciałeś zrobić mi na złość...- Aniołek złapał mnie za rękę. Tego było za wiele.- Spieprzaj z stąd! Pókim jeszcze dobry spierdalaj!- Znowu uciekł z płaczem.
Oceniłem straty. Cholera nie da się naprawić tych sprzętów. Trzeba je wymienić na nowe. Jak raz to nie ja coś rozwaliłem, ale przez to co się stało odezwała się ta moja furia nad którą nie panuję. Wyszedłem z pokoju wciąż odmiany jedynie w ręcznik. Słyszałem płacz Komety i kierowałem się w jego stronę. Dotarłem do małej kapliczki w jego prywatnej części. Przyskoczyłem do niego i powaliłem na Ziemię.
- Masz pecha aniołeczku. Obudziłeś w demonie prawdziwą bestię.- Warknąłem nie swoim głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz