środa, 31 stycznia 2018

III Pierwszy dzień w nowym domu



Rajuga

Chłopiec był bardzo zmęczony i właściwie zasypiał mi na rękach. Zaniosłem go do łazienki i ostrożnie wymyłem, a następnie zająłem się wszystkimi zranieniami i jego kostką. Ubrałem go w swoją starą piżamę, która oczywiście była na niego za duża, ale na kilka nocy powinna być dobra. Położyłem go do łóżka i dałem mu przytulić się do mojego ulubionego jaśka. Przyjrzałem mu się. Chłopiec był prześliczny. Zwłaszcza jak go wymyłem z tego całego brudu. Zauważyłem, że ma bardzo długie i gęste rzęsy. Brwi wygięte w łagodne łuki i gęste puszyste proste włosy. Zupełnie nie jak chłopiec. Okryłem go i upewniłem się, że na pewno śpi i sam poszedłem wziąć pożądaną kąpiel. Położyłem się przy Eve'im i przygarnął do siebie. Był taki drobny i wydawał mi się kruchy w moich ramionach. Patrząc na niego czułem wewnętrzną potrzebę troszczenia się o niego i zrozumiałem, że to jego elfie oddziaływanie wzmocnione królewską krwią i byciem dzieckiem. Więc czy na pewno zrobiłem dobrze zabierając go do siebie? Może jednak powinienem go zostawić w tej świątyni? Ale przecież to tylko dziecko. Niewinne dziecko, które zostało oszukane i skrzywdzone. Przecież ja też kiedyś przeszedłem coś podobnego. Eve mi teraz ufa i wierzy, że naprawdę się nim zaopiekuję. Nie mogę go zawieść.
- Mój mały...- Przytuliłem go mocniej i zamknąłem w końcu oczy. Muszę się wyspać żeby móc się zająć moim małym chłopcem. Rankiem cichutko wyminął się z łóżka żeby zrobić śniadanie.

Eve

Obudziłem się w miękkim łóżku. Nie chciało mi się wstawać. Z resztą jak będzie pora wstawania to po mnie przyjdą... Nie. Nie przyjdą. Teraz nie mieszkam już w pięknym pałacu w otoczeniu służby i centrum uwagi taty. Teraz mieszkam z Raju. W jego domu w mieście pełnym wampirów i ludzi. Otworzyłem w końcu oczy. Słońce wciskamy się przez zasłony. Usiadłem odruchowo tutaj do siebie małą podusię. Piżama, którą miałem na sobie była dużo za duża, ale ciepła i miękka. Zrzucił kołdrę i spojrzałem na moje nogi. Na zraniona kostce miałem ładny opatrunek, który skutecznie ją unieruchamiał. Pociągnąłem nosem, bo wydawało mi się, że coś czuję. Faktycznie coś czułem. Coś bardzo smakowitego. Wyszedłem z łóżka skacząc na zdrowej nodze wyszedłem z pokoju. Przechopsałem przez cały korytarz i powolutku po schodach na dół i znowu korytarzem. Kierowanej się pysznym zapachem i odgłosami, aż w końcu dotarłem do jadalni połączonej z kuchnią. Zobaczyłem Raju krzątającego się po kuchni. Robił Naleśniki! Zacząłem obserwować.
- Wiem, że tam jesteś Eve. Wygodniej będzie Ci przy stole.- Raju odwrócił się do mnie i podszedł. Wziął na ręce i usadził przy stole.- Zaraz będzie śniadanie. Dobrze spałeś?
- Tak... Ale która godzina?
- Dziesiąta, a co?
- A ile staliśmy?
- Coś koło pięciu godzin.- Podrzucił naleśnika w powietrzu.
- I jestem taki wypoczęty?- Zdziwiłem się.- Po tym, co się działo w nocy?
- Przed snem dałem Ci do picia wody. Był w niej środek usypiający. Dzięki temu jesteś taki wypoczęty i twój rytm dobowy nie został zaburzony. Ja też to piję żeby mieć jak najwięcej dnia. No i ja jestem przyzwyczajony do aktywności nocą i krótkiego spania. Proszę bardzo. Stos naleśników dla głównego chłopca!- Postawił przede mną talerz z pięcioma puszystymi naleśnikami. Pachniały owocami leśnymi.- Czekolada czy karmel?
- To i to!- Zawołałem rzucając się na śniadanie.- Mmm... Ale dobre! Jesteś niesamowity Raju!
- Cieszę się, że Ci smakuje. Jedź ile chcesz.- Uśmiechnął się, ale jednak odłożył sobie trzy sztuki ze stosu pomiędzy nami, na którym było chyba z dwadzieścia pysznych placków.- Kiedy się najesz zabierzemy się za kupienie ci ubrań.
- Przecież nie mogę wyjść na ulicę.- Pochłonąłem już dwa Naleśniki i zabierałem się za trzeci.
- Przez Internet mały.- Zaśmiał się.- Kosmetyki dla ciebie mogę kupić sam. Ale ubrania będzie wygodniej zamówić. Będziesz mógł wybrać sobie te, które Ci się będą podobać. Przyślą je, ty sobie poprzymierzasz i najwyżej odeślemy te, które Ci jednak nie będą leżały.
- Skoro tak mówisz to dobrze.- Przytaknąłem.- A gdzie Pyszczek?
- Śpi sobie w swoim domku. W sypialni na Kołodziejczyk stoi taki mały domeczek jak dla lalek.
- To jest domek Pyszczka? Jak uroczo.- Uśmiechnąłem się.
- Uznałem to za lepsze niż żeby miał sypać w szafie i zaplątywać się w ubrania.- Pokazałem głową znowu się zgadzając.
Po śniadaniu Raju zaniósł mnie z powrotem na górę i wróciliśmy do łóżka. Wampir wziął laptopa i zaczęliśmy zakupy. Przytuliłem się do ramienia Raju. On jest dla mnie taki dobry. I czuję się bezpieczny...

Rajuga

Kupowaliśmy ubrania, kiedy Eve przestał mi odpowiadać. Spojrzałem na niego. Miał zamknięte oczy. Dotknąłem jego czoła. Był rozpalony. Od razu zostawiłem laptopa i poszedłem do kuchni po lekarstwa i podałem je chłopcu. Już poprzedniego dnia byłem przekonany, że będzie gorączkować. Eve spędził cały dzień w łóżku. Mimo że źle się czuł to się nie skarżył tak jak się spodziewałem po dziesięciolatku. Było spokojny i grzecznie lokal lekarstwo w przerwach między spaniem.
Wieczorem sprawdzałem po raz ostatni czy wszystko jest pod ręką Eve'iego. Musiałem iść do pracy, a nie chciałem żeby chłopiec zbytnio się oddalał od łóżka.
- Raju...- Cichy głosik elfika przyciągnął moja uwagę.
- Tak Eve?
- Jak wrócisz z pracy to położyć się spać obok mnie?
- Oczywiście, że tak. Obiecuję, że to właśnie mnie pierwszego zobaczysz, kiedy rano się obudzisz.- Pogłaskałem chłopca po głowie.- Dobranoc Eve.- Zaczekam aż zaśnie, zabrałem Puszcza i udałem się do pracy uprzednio włączając wszystkie zabezpieczenia. Teraz nikt się nie wśliźnie i Eve jest bezpieczny. Może i aż takie zabezpieczenia to lekka przesada w i tak dobrze zabezpieczonym mieście, ale ostrożności nigdy dość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz